postki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

bad liar

Go down

bad liar Empty bad liar

Pisanie by Alec Greyback Wto Wrz 21, 2021 8:35 pm

– Salazarze, jesteś tak tępa jak witki w miotle Puchonów – warknął w kierunku blondwłosej, próbującej go (bardzo nieskutecznie) „urobić” Gemini. Szczerze powiedziawszy miał po dziurki w nosie tych wszystkich dramatów i cyrków. Nie obchodziło go, co blondynka miała mu do powiedzenia. Nie obchodziło go, do czego to wszystko zmierzało. Był na nią wściekły.
Ale czy się tego nie spodziewał po niej? W końcu nigdy nie miał o niej jakiegoś dobrego zdania. Ba! Nawet w najskrytszych myślach nie miał czelności posądzać ją o jakąkolwiek lojalność czy przyzwoitość. Spodziewał się tego po niej i nie był w żadnym stopniu zaskoczony. Ale to nie odbierało mu prawa do wściekłości.
Był na nią wściekły. Tak po prostu. Tak po ludzku. Nie mógł znieść myśli, że robiła z niego skończonego durnia. Miał po dziurki w nosie jej tłumaczeń, miał po dziurki w nosie tych zalotnych spojrzeń, jakie posyłała śliniącemu się na jej widok Ślizgonowi. I doskonale wiedział, że nieważne jak wielką awanturę jej urządzi, to ona i tak nie miała się zmienić. Taka była od zawsze. A on… on nie miał siły się z tym mierzyć. Najchętniej po prostu, by stąd odszedł i zostawił ją na pastwę losu, ale najgorsza była w tym wszystkim myśl, że wtedy Blackówna przestałaby do niego należeć. Że ktoś inny mówiłby o niej jak o swojej dziewczynie i Alec nie miałby wtedy żadnego prawa do wszczynania bójki. Nie miałby też prawa do wściekłego seksu w schowku na miotły…
– Skończ z tym – podniósł gwałtownie rękę do góry, odpychając ją od siebie. Jej dotyk go parzył. W tym momencie Gemini działała na niego jak płachta na byka. Jej próby udobruchania go miały zupełnie odwrotny skutek, a on jak na złość starał się ignorować wszystkie jej spojrzenia i flirciarskie gesty. Doskonale wiedział, że brak atencji wkurzał ją najbardziej… I gdy tak zacięcie wpatrywał się w przestrzeń za drzewami, dostrzegł parę znajomych niebieskich oczu. Nie potrzebował nawet sekundy, by zorientować się do kogo należały.
Świetnie. Ta głupia Krukonka znowu go śledziła. Znowu za nim chodziła. Zazwyczaj skutecznie ignorował jej obecność, jednak teraz nie potrafił jakoś przejść obok tego obojętnie. Zwłaszcza teraz, gdy Gemini niczym upierdliwa mucha, namolnie bredziła o jego rzekomych podbojach. Jego podbojach. Zacisnął mocno wargi, wytężając bardziej wzrok. Choć Alyssa Meadowes – na Salazara, dlaczego w ogóle wiedział, jak się nazywa – zniknęła mu za drzewem, to Alec doskonale wiedział, że wciąż tam była. Przyłapana na gorącym uczynku najpewniej czerwieniła się teraz ze wstydu. Z jakiegoś powodu Greyback był w stanie sobie wyobrazić widok jej malinowych policzków, bordowych płatków uszu, które najpewniej próbowała zasłonić kosmykami niesfornych włosów… A to z kolei rodziło szyderczy uśmieszek na jego twarzy. W tym momencie nie wiedział, które pragnienie było silniejsze: wściekania się na Gemini do upadłego, czy oglądanie jak ta głupia, mała blondynka zapada się ze wstydu pod ziemie. Od zawsze zdawał sobie sprawę ze swojej sadystycznej natury, ale to ta dziewczyna – choć nigdy z nią nie rozmawiał – budziła w nim najgorsze demony. Nic w niej mu nie odpowiadało. Nic w niej go nie interesowało. Miał ją za dziwaczkę, wścibską dziewuchę, a jej twarz… jej szkaradna twarz z tymi zaciekawionymi i rozmarzonymi oczami budziły w nim agresję. Bez zastanowienia więc wyciągnął z kieszeni różdżkę i za pomocą zdecydowanego Accio wezwał oplatający szyję Meadowes szalik. Szalik, który zaczął powoli frunąć w powietrzu, aż w końcu Greyback nie chwycił zręcznie materiału w swoje palce.
___________________________________


#2

W pewnym sensie Alyssa Meadowes stała się jego wybawieniem. To dzięki niej całkowicie odciął się od paplaniny swojej jeszcze aktualnej dziewczyny. A sądząc po tonie głosu oraz kolejnych drobnych gestach, Gemini wcale nie zamierzała się poddawać. W normalnych okolicznościach Greyback może i byłby pełen podziwu, że ta raszpla potrafi być tak wytrwała, ale z drugiej… doskonale wiedział, dlaczego właściwie była wytrwała. Chciała postawić na swoim, chciała wyjść na „tą dobrą”. Świadomość, że to on mógłby ją rzucić, chyba by ją zabiła. Żadna klątwa, żaden czar nie ugodziłby w nią tak bardzo jak fakt, że Greyback z tych Greybacków z nią zerwał.
Alec całkowicie się od niej odciął. Słyszał jej głos, ale mógłby przysiąc, że to nie był język angielski. I gdyby ktoś mu teraz powiedział, że Blackówna odzywała się do niego w języku goblinów, czy innych podobnych do niej stworzeń, wcale nie byłby jakoś bardzo zaskoczony. Nie słuchał jej. Nie skupiał się na jej głosie, pozwalając, by wypowiadane przez nią słowa uciekały niesione przez wiatr…
To Alyssa przykuła całą jego uwagę.
No, może niekoniecznie chodziło o nią - Merlin był mu przecież świadkiem, że nie interesowały go tak pomylone i półobłąkane osoby. Chodziło o to, że podstawiła mu się na własne życzenie. Że tak ochoczo wchodziła do komnaty bazyliszka, że stawała w pierwszym rzędzie do oberwania niewybaczalnym zaklęciem. Kącik jego ust uniósł się znacznie wyżej, tworząc jeszcze bardziej szyderczy uśmiech. Hej. Słysząc pełną buty i pozornej odwagi zaczepkę, Alec ledwo powstrzymał się od ryknięcia.
– Hm? – zamiast tego – w naprawdę lodowaty sposób, zupełnie jakby zwróceniem na nią uwagi, robił jej jakąś łaskę – po prostu mruknął, wznosząc przy tym wysoko brwi. Nigdy nie spodziewał się, że ignorowanie Gemini będzie wiązało się z rozmową – choć jego „hm” było dalekie od rozmowy – z nią. Z kimś, do kogo nigdy nie chciał podchodzić zbyt blisko, w obawie, że zarazi się tymi wszystkimi dziwactwami. Teraz jednak mierzył ją swoim firmowym, groźnym spojrzeniem, zaczepnie chowając jej szalik do kieszeni swojej szaty.

__________________________________

#3

Miał jej szalik.
Nie do końca wiedział, kiedy Alyssa tak bardzo cofnęła się w rozwoju, ale intelektem dorównywała teraz górskiemu trollowi. To jednak nie była jego bajka. Tak – miał jej szalik. To była oczywistość, niepodlegający weryfikacji fakt. Jak niby miał na to zareagować? Kretyńsko powtórzyć za nią to idiotyczne stwierdzenie? Nie. Greyback wciąż zaciekle przeszywał ją chłodnym spojrzeniem, nie okazując żadnych oznak poruszenia czy zainteresowania. Na próżno też było w nim szukać jakiegoś zawstydzenia spowodowanego przyłapaniem na gorącym uczynku. I choć nie odezwał się ani słowem, a jego postawa nie uległa nawet najdrobniejszej zmianie, w głębi duszy był zaciekawiony, jak Meadowes zamierzała to rozegrać.
Jej twarz przypominała otwartą księgę. Doskonale zdawał sobie sprawę z targających nią emocji. Po sposobie w jaki na niego patrzyła, widział, że toczyła walkę sama ze sobą. Nawet przez ułamek sekundy przyłapał się na próbach odgadnięcia jej myśli, ale gdy tylko zdał sobie z tego sprawę, poczuł dziwne zażenowanie i obrzydzenie. Nie. Nie obchodziło go co myślała. Nawet jeśli nie myliła się aż tak bardzo.
Tak. Miał cel w tej zaczepce. Salazar był mu świadkiem, że skoro zdecydował się wchodzić z nią w jakiekolwiek interakcje, to naprawdę był zdesperowany.
Gemini go upokorzyła. Może jeszcze w pełni nie zdawał sobie z tego sprawy, ale podświadomość kazała uruchomić mechanizm obronny. Chciał się odegrać na kimkolwiek. I jeśli nie mógł tego zrobić z Blackówną – jej rodzina była stanowczo zbyt potężna – to wybierał kogoś, kto swoim zachowaniem budził w nim dyskomfort zarówno psychiczny i fizyczny.
– Doprawdy? – zapytał z nutką cynizmu w głosie, po czym znowu sięgnął ręką do kieszeni. Ale bynajmniej nie po to, by oddać Alyssie zgubę. O nie. Wepchnął szalik znacznie głębiej. – Słuchaj, nie moja wina, że nie potrafisz pilnować swoich rzeczy. Jak porządny uczeń oddam go Filchowi do biura rzeczy znalezionych i stamtąd go sobie odbierzesz, albo… – i znowu się uśmiechnął w ten sposób. W sposób, który świadczył, że miał zamiar zrobić coś znacznie innego. I może nawet zamierzałby się podzielić z nią swoim planem, gdyby nie nagły wrzask Gemini. Gemini, o której całkowicie zapomniał. Gemini, która doskoczyła do Alyssy z różdżką, wycelowaną w gardło blondynki. Gemini, która powtarzała maniakalnie: Sypiasz z nim, smarkulo? Jesteś jego kurwilą?
Alec Greyback
Alec Greyback

Liczba postów : 1
Join date : 21/09/2021

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach